Wpływ diety na zapach ciała
Wzrok nie jest jedynym zmysłem związanym z atrakcyjnością fizyczną i powodzeniem u potencjalnych partnerów [1]. Najrozmaitszych informacji na temat drugiej osoby dostarcza nam też zapach [1]. Jest to przecież odzwierciedlenie nawyków żywieniowych, higieny, czy zdrowia [1]. W 1997 r. przeprowadzono w tym zakresie badanie ankietowe z udziałem setek studentów [2]. Wykazano tutaj, że jeśli chodzi o kryteria wyboru partnera, dla mężczyzn na równi liczą się aspekty wizualne i zapachowe [2]. Kobiety natomiast największą uwagę przywiązują właśnie do zapachu [2]. Innymi słowy, dla kobiet zapach jest ważniejszy od wyglądu [3]. Przydałyby się wobec tego jakieś skuteczne sposoby, żeby ten zapach poprawić. W przypadku antyperspirantów obawy wzbudza zawarte w ich składzie aluminium. Czy mamy zatem jakieś alternatywy?
Z badań klinicznych z lat 50. XX w. wynika, że zapach ciała może poprawiać chlorofil [4]. W konsekwencji fala produktów dezodoryzujących na bazie tego zielonego związku zalała rynek suplementów diety [5]. Jednak, cytując jednego z badaczy, „ze względu na fakt, że chlorofil stał się przedmiotem bezpodstawnych, oderwanych od rzeczywistości, a czasem wręcz całkiem idiotycznych zapewnień ze strony specjalistów od promocji i reklamy, zarówno konsumenci, jak i naukowcy podchodzą do tematu sceptycznie” [5], bardzo zresztą słusznie. Działanie dezodoryzujące chlorofil wykazuje tylko, gdy przyjmowany jest doustnie i to w dawkach znacznie wyższych niż te, jakie zawarte są w tzw. dezodoryzujących gumach do żucia i cukierkach do ssania [5]. W badaniach, w których wyczuwalny i nieprzyjemny zapach pod pachami udało się wyeliminować, zastosowano dawki rzędu 100 mg dziennie [5]. Tak się składa, że właśnie tyle chlorofilu zawiera mniej więcej 125 gramów surowego szpinaku [6]. Może zatem, zamiast polegać na potencjalnie szkodliwym aluminium, lepiej byłoby zacząć od „dezodorantu” do użytku wewnętrznego ‒ dużej sałatki. Codzienna porcja zielonych warzyw liściastych wpływa podwójnie korzystnie na zapach ciała: po pierwsze, dostarcza odpowiedniej dawki chlorofilu, po drugie, poprawia ogólny stan zdrowia.
To ważne, bo nieprzyjemny zapach ciała to też objaw charakterystyczny niektórych chorób [7]. Przykładowo, pacjenci z gruźlicą pachną jak stęchłe piwo [7]. Dur brzuszny wiąże się z zapachem świeżo upieczonego chleba, co brzmi akurat całkiem nieźle i na pewno lepiej niż woń sklepu mięsnego wydzielana przez chorych na żółtą gorączkę [7]. A może nie dotyczy to tylko pełnoobjawowych infekcji? Jeśli się nad tym zastanowić, z ewolucyjnego punktu widzenia przydatna byłaby zdolność wyczuwania u osób w naszym otoczeniu już pierwszych oznak stanu zapalnego, czyli aktywacji układu odpornościowego [7]. Tym sposobem wiedzielibyśmy, od kogo lepiej trzymać się z daleka, minimalizując tym samym ryzyko zarażenia [7].
W ramach badania z 2014 r. [7] naukowcy wstrzyknęli uczestnikom liposacharyd, czyli jedną z endotoksyn ‒ związków o silnym działaniu prozapalnym, wchodzących w skład ścian komórkowych niektórych bakterii. W efekcie markery wewnętrznego stanu zapalnego do razu poszybowały w górę [7]. Pytanie tylko: czy było to wyczuwalne w postaci jakiegoś specyficznego zapachu? W porównaniu z placebo po podaniu endotoksyn uczestnicy zaczęli pachnieć znacznie gorzej w ciągu zaledwie kilku godzin [7]. Co więcej, w miarę jak stan zapalny się nasilał, nieprzyjemny zapach stawał się coraz intensywniejszy [7]. Mamy zatem pierwszy dowód eksperymentalny, na to, że zmysł węchu pozwala nam wyczuć, gdy u kogoś w naszym otoczeniu rozwija się stan zapalny [7].
A wracając do jedzenia: który produkt spożywczy jest źródłem endotoksyn? Ten sam, który stanowi też źródło bakterii ‒ mięso [8]. Co gorsza, obróbka termiczna nie robi w tym przypadku żadnej różnicy [8]. Endotoksyny są bowiem odporne na działanie wysokich temperatur [8]. No dobrze, wiemy zatem, że mięso wywołuje stan zapalny. Czy wobec tego mięsożercy pachną gorzej niż wegetarianie? Temat ten został podjęty w badaniu z 2006 r. [9]: „Wpływ spożycia mięsa na atrakcyjność zapachu ciała”.
Uczestnikami, czy też „dawcami zapachu”, byli tutaj mężczyźni, których podzielono na dwie grupy [9]. Jedna grupa przez dwa tygodnie była na diecie mięsnej, druga ‒ na diecie wegetariańskiej [9]. Pod koniec trwania badania, na ostatnie 24 godziny, uczestnikom przyklejono pod pachami specjalne, pochłaniające pot wkładki [9]. Wkładki te umożliwiły pobranie próbek do analizy zapachowej. Potem naukowcy potrzebowali już tylko odpowiedniego panelu jurorskiego, który byłby skłonny wąchać zebrane materiały badawcze [9]. I tak oto 30 kobiet oceniło świeżo pobrane próbki zapachowe pod kątem przyjemności w odbiorze, atrakcyjności, męskości i intensywności [9].
Miesiąc później badanie zostało powtórzone: ci sami uczestnicy, te same kobiety w roli sędziów, jedyna różnica polegała na tym, że badane grupy zamieniły się dietami [9]. Nawiasem mówiąc, mężczyznom biorącym udział w tym badaniu za poświęcony czas i „potencjalne niedogodności związane z przydzieloną dietą” zapłacono 2000 koron czeskich (ok. 360 zł). Wąchanie przesiąkniętych potem wkładek do przyjemnych czynności też raczej nie należy. Mimo wszystko te nieszczęsne jurorki finansowo nie zostały wynagrodzone w ogóle [9]. Po zakończeniu badania dostały jedynie po tabliczce czekolady [9].
Ale to tylko taka dygresja, a przechodząc już do sedna: jak mięso w diecie wpływa na zapach ciała? Zgodnie z wynikami badania „gdy uczestnicy byli na diecie bezmięsnej ich zapach został oceniony jako znacznie bardziej atrakcyjny, przyjemniejszy i mniej intensywny” [9]. Pod względem męskości nie odnotowano natomiast żadnych różnic [9]. Naukowcy podsumowali badanie stwierdzeniem, że mięso „może wywierać negatywny wpływ na subiektywnie odczuwaną hedoczniczność zapachu ciała” [9]. Innymi słowy, osoby na diecie w większym stopniu roślinnej pachną najwyraźniej znacznie przyjemniej.
Źródło: nutritionfacts.org
[1] Pazzaglia M. Body and odors: not just molecules, after all. Curr Dir Psychol Sci. 2015;24(4):329-333.[2] Herz RS, Cahill ED. Differential use of sensory information in sexual behavior as a function of gender. Hum Nat. 1997;8(3):275-286.
[3] Herz RS, Inzlicht M. Sex differences in response to physical and social factors involved in human mate selection. Evol Hum Behav. 2002;23(5):359-364.
[4] CHLOROPHYLL as a deodorant. J Am Med Assoc. 1953;152(18):1716-1717.
[5] Kephart JC. Chlorophyll derivatives—Their chemistry, commercial preparation and uses. Econ Bot. 1955;9(1):3-38.
[6] Bohn T, Walczyk T, Leisibach S, Hurrell RF. Chlorophyll-bound magnesium in commonly consumed vegetables and fruits: relevance to magnesium nutrition. J Food Sci. 2006;69(9):S347-S350.
[7] Olsson MJ, Lundström JN, Kimball BA, et al. The scent of disease: human body odor contains an early chemosensory cue of sickness. Psychol Sci. 2014;25(3):817-823.
[8] Erridge C. The capacity of foodstuffs to induce innate immune activation of human monocytes in vitro is dependent on food content of stimulants of Toll-like receptors 2 and 4. Br J Nutr. 2011;105(1):15-23.
[9] Havlicek J, Lenochova P. The effect of meat consumption on body odor attractiveness. Chem Senses. 2006;31(8):747-752.