Jak przemysł cukrowniczy manipulował badaniami, by podważyć zalecenia żywieniowe
Wstęp: Jest to drugi z serii ośmiu artykułów ukazujących, jak przemysł mięsny i cukrowniczy wypaczają cały proces naukowy, w swoich działaniach podążając śladami przemysłu tytoniowego. Przeanalizujemy rzeczywiste wyniki badań i sprawdzimy, do czego posuwają się producenci żywności, by literaturę naukową przeinaczać na swoją korzyść.
Wszystkie artykuły z tej serii:
- Jak przemysł cukrowniczy podważa zalecenia żywieniowe
- Jak przemysł cukrowniczy manipulował badaniami, by podważyć zalecenia żywieniowe
- Wyniki badań obserwacyjnych i randomizowanych badań kontrolowanych są do siebie zbliżone
- Ocena dowodów naukowych w zakresie spożycia mięsa ‒ dlaczego system GRADE okazał się tutaj zawodny?
- Konflikty interesów w badaniach nad spożyciem mięsa
- Spożycie mięsa ‒ ryzyko vs. korzyści
- Jak przemysł mięsny manipuluje badaniami naukowymi
- Do jakiego stopnia mięso wpływa na długowieczność?
W 2016 r. grupa lobbingowa z Waszyngtonu opublikowała przegląd systematyczny, z którego wynikało, że dowody naukowe przemawiające za zaleceniami ograniczenia spożycia cukru są „niskiej jakości” i „nie spełniają kryteriów wiarygodności” [1]. Była to grupa sponsorowana przez międzynarodowe przedsiębiorstwa spożywcze i agrochemiczne, od Coca-Coli, przez Monsanto, aż po Tate & Lyle, największego na świecie dostawcę syropu kukurydzianego [2]. Po publikacji autorów przeglądu oskarżono o „podstępne przejmowanie kontroli nad procesem naukowym, w celu zasiania wątpliwości wśród opinii publicznej, co stanowi zagrożenie dla zdrowia publicznego” [2]. Tylko jak to możliwe, że coś takiego zostało w ogóle opublikowane?
Przyjrzyjmy się bliżej temu artykułowi, w którym zakwestionowano podstawy naukowe dla zaleceń ograniczenia spożycia cukru [3]. Przy zastosowaniu systemu GRADE autorzy ocenili jakość dowodów naukowych przemawiających za tymi zaleceniami jako niską do bardzo niskiej [3]. GRADE (Grading of Recommendations Assessment, Development and Evaluation) to system oceny dowodów naukowych i klasyfikacji zaleceń, stworzony na potrzeby opracowywania wytycznych klinicznych i weryfikowania ich zgodności z wynikami badań naukowych [4]. I całe szczęście, że coś takiego powstało, bo wcześniej zalecenia kliniczne, dotyczące, na przykład, odpowiedniego dobierania leków, opracowywane były wyłącznie w oparciu o opinie ekspertów, zgodnie z zasadą („Good Old Boys Sat Around a Table”) [5].
W systemie GRADE jako dowody wysokiej jakości ocenia się wyłącznie badania randomizowane [6]. W sumie nic dziwnego, cały proces GRADE opracowany został przecież z myślą o lekach, a co jak co, ale leki, przed wprowadzeniem do praktyki klinicznej, zdecydowanie powinny zostać odpowiednio przebadane [6]. Ku przestrodze posłużyć może tutaj historia Premarinu, leku stosowanego w hormonalnej terapii zastępczej [7]. Przez dziesięć lat lekarzy zachęcano, by przepisywali go swoim pacjentkom [7]. Wyglądało bowiem na to, że u kobiet Premarin przyczyniał się do zmniejszenia ryzyka zawału serca [7]. Nie znalazło to jednak potwierdzenia w randomizowanych badaniach kontrolowanych, w których wykazano, że działa on dokładnie na odwrót [7]. Także z lekami naprawdę nie ma żartów i każdy bez wyjątku powinien być przedmiotem badań randomizowanych, podwójnie zaślepionych i kontrolowanych placebo; badań, w których uczestników losowo przydziela się do jednej z dwóch grup: pierwsza grupa nieświadomie dostaje lek, druga placebo. Ani badacze, ani uczestnicy nie wiedzą, kto należy do której grupy. Odślepienie następuje dopiero po zakończeniu badania, kiedy to ujawnia się grupę badaną i kontrolną, porównując je pod względem odnotowanych rezultatów.
Nie ulega wątpliwości, że w niektórych obszarach, na przykład testowaniu leków, randomizowane badania kontrolowane nie mają sobie równych [8]. Ale jak przeprowadzić tego typu badanie nad dietą? Nie ma przecież czegoś takiego jak dieta placebo. Załóżmy, że uczestnikom losowo przypisuje się różne sposoby odżywiania; jak sprawić, żeby badani nie wiedzieli, jaką przydzielono im dietę? Trudno żeby nie zauważyli, co wkładają sobie do ust [9]. Nie mówiąc już o tym, że ze względu na koszty randomizowane badania kontrolowane trwają zazwyczaj tylko kilka tygodni czy miesięcy, a rozwój nowotworu to kwestia kilkudziesięciu lat [9]. Widzimy zatem, że przy zastosowaniu tego typu badań sprawdzenie, czy dana dieta działa rakotwórczo czy przeciwnowotworowo jest praktycznie niemożliwe. Aby przetestować pod tym kątem palenie papierosów wystarczy dziesiątkami lat obserwować duże kohorty palaczy i osób niepalących [8]. Wnioski wysnuwa się na podstawie tego, w której grupie, odnotowuje się więcej przypadków nowotworów [8]. Nie da się natomiast zrandomizować uczestników do dwóch grup, jednej kazać palić, drugiej nie palić i oczekiwać jeszcze, że tych zaleceń trzymać się będą dziesiątkami lat [8]. W przypadku interwencji w zakresie stylu życia przeprowadzenie randomizowanych badań kontrolowanych jest często po prostu niemożliwe [9].
Weźmy na przykład śmierć łóżeczkową, nazywaną również nagłą śmiercią łóżeczkową (w skrócie SIDS od angielskiego sudden infant death syndrome). W przełomowym badaniu z 2017 r. [10] wykazano, że czynnikiem ryzyka jest spanie niemowlaka w pozycji na brzuchu. Rodzicom zaczęto więc zalecać usypianie maluchów w pozycji na plecach, a w efekcie wskaźniki występowania SIDS uległy obniżeniu [10]. No i dobrze, cel osiągnięty. Czy w tej sytuacji etyczne byłoby przeprowadzanie badania randomizowanego z udziałem tysięcy dzieci, z których część spałaby na brzuchu, część ‒ na plecach, a naukowcy liczyliby w której grupie doszło do większej liczby zgonów? Raczej nie. Wystarczające dowody, stanowiące podstawę do opracowywania skutecznych zaleceń w zakresie stylu życia pozyskać można również z innych źródeł, nie tylko z randomizowanych badań kontrolowanych [10].
Randomizowane badania kontrolowane nie odpowiedzą nam na kluczowe pytania w stylu: „Który sposób odżywiania wpływa na zdrowie najkorzystniej w ciągu całego życia?” [11] Nie można przecież losowo przydzielić ludziom jakiejś diety i oczekiwać, że będą się jej trzymać do końca życia. Potrzeba tutaj zestawienia dowodów z różnych rodzajów badań naukowych [11].
Brak dowodów pochodzących z randomizowanych badań kontrolowanych stał się powszechnym argumentem przeciwko zaleceniom żywieniowym [9]. Taką samą strategię przyjął swego czasu przemysł tytoniowy, starając się podważyć dowody w zakresie szkodliwego wpływu tytoniu na zdrowie [12]. Najlepszy przykład: przeprowadzona przez Philipa Morrisa kampania na rzecz „solidnej nauki” (ang. „sound science” campaign) ‒ zagrywka typowa dla przemysłu tytoniowego [13].
Przy współpracy z agencjami PR-owymi i prawnikami Philip Morris zorganizował kampanię na rzecz „solidnej nauki”, która polegała na wyszukiwaniu przykładów problematycznych działań innych przemysłów, w celu odwrócenia uwagi od tego, co wyprawiał przemysł tytoniowy [13]. Celem było ugruntowanie „dobrych praktyk epidemiologicznych”, w wyniku którego niemożliwe byłoby wykazanie, że bierne palenie, a więc i cała reszta toksyn środowiskowych, może być przyczyną rozwoju chorób [13].
„Specjaliści w dziedzinie zdrowia publicznego muszą zdawać sobie sprawę z faktu, że ruch na rzecz ‘solidnej nauki’ nie jest inicjatywą wewnętrzną, zapoczątkowaną w ramach środowiska naukowego, jako sposób na poprawę naukowego dyskursu. Stanowi raczej przykład wyrafinowanej kampanii PR-owej, kontrolowanej przez sam przemysł tytoniowy oraz prawników, których celem jest takie zmanipulowanie standardów dowodów naukowych, aby służyły one interesom korporacyjnym ich klientów” [14]. I mowa tutaj nie tylko o klientach z branży tytoniowej, ponieważ ich celem jest rozszerzenie usług na przemysł spożywczy, chemiczny i przetwórstwa plastiku [14]. Philip Morris nie poprzestał jedynie na wzbudzeniu wokół dowodów naukowych „wątpliwości” czy „kontrowersji” [14]. Posunął się o krok dalej, próbując zmienić standardy, które te dowody naukowe definiują [14]. Prawda jest jednak taka, że solidne dowody naukowe nie muszą pochodzić wyłącznie z randomizowanych badań kontrolowanych [15]. Cytując samego pioniera tego rodzaju badań, Austina Bradforda Hilla, „każde przekonanie, że jedyna słuszna droga prowadzi przez badanie kontrolowane oznaczać będzie, że wahadło nie tyle wychyliło się za daleko, co wręcz odczepiło się w ogóle od swojego haka” [15].
Źródło: nutritionfacts.org
[1] Michail N. Breaking away from bad science? Mars to leave ILSI in transparency bid. FoodNavigator. February 8, 2018.[2] O’Connor A. Study tied to food industry tries to discredit sugar guidelines. The New York Times. December 19, 2016.
[3] Erickson J, Sadeghirad B, Lytvyn L, Slavin J, Johnston BC. The scientific basis of guideline recommendations on sugar intake. Ann Intern Med. 2016;166(4):257-67.
[4] Wyer PC. From mars to magic: the remarkable journey through time and space of the grading of recommendations assessment, development and evaluation initiative. J Eval Clin Pract. 2018;24(5):1191-202.
[5] Wollersheim H. Beyond the evidence of guidelines. Neth J Med. 2009;67(2):39-40.
[6] Mann JI. Evidence-based nutrition: Does it differ from evidence-based medicine? Ann Med. 2010;42(7):475-86.
[7] Guyatt GH, Oxman AD, Vist GE, et al. GRADE: an emerging consensus on rating quality of evidence and strength of recommendations. BMJ. 2008;336(7650):924-6.
[8] Temple NJ. How reliable are randomised controlled trials for studying the relationship between diet and disease? A narrative review. Br J Nutr. 2016;116(3):381-9.
[9] Jukola S. On the evidentiary standards for nutrition advice. Stud Hist Philos Biol Biomed Sci. 2019;73:1-9.
[10] Frieden TR. Evidence for health decision making – beyond randomized, controlled trials. N Engl J Med. 2017;377(5):465-75.
[11] Katz DL, Karlsen MC, Chung M, et al. Hierarchies of evidence applied to lifestyle Medicine (Healm): introduction of a strength-of-evidence approach based on a methodological systematic review. BMC Med Res Methodol. 2019;19(1):178.
[12] Schillinger D, Kearns C. Guidelines to limit added sugar intake: junk science or junk food? Ann Intern Med. 2016;166(4):305-6.
[13] Samet JM, Burke TA. Turning science into junk: the tobacco industry and passive smoking. Am J Public Health. 2001;91(11):1742-4.
[14] Ong EK, Glantz SA. Constructing “sound science” and “good epidemiology”: tobacco, lawyers, and public relations firms. Am J Public Health. 2001;91(11):1749-57.
[15] Hill AB. Reflections on controlled trial. Ann Rheum Dis. 1966;25(2):107-13.