Post VSED: metoda na śmierć na własnych warunkach

Wszystkie artykuły z tej serii:

  1. Jak zapewnić sobie dobrą śmierć?
  2. Post VSED: metoda na śmierć na własnych warunkach

W idealnym świecie wszyscy śmiertelnie chorzy pacjenci mieliby zapewnioną optymalną opiekę hospicyjną i paliatywną, dzięki czemu nikt nie życzyłby sobie przyspieszenia własnej śmierci [1]. Rzeczywistość wygląda niestety inaczej. Zdarza się, że pomimo dołożenia wszelkich starań ze strony lekarzy, osoby nieuleczalnie chore i tak cierpią [1]. By uwolnić się od niemożliwego do zniesienia bólu, w USA coraz więcej pacjentów rozważa przyspieszenie własnej śmierci poprzez tzw. dobrowolne zaprzestanie jedzenia i picia, znane powszechnie jako VSED [2] (skrót od angielskiego: voluntarily stopping eating and drinking).

Jednym z plusów takiego rozwiązania jest fakt, że chory umiera w domu, co dla większości ludzi jest opcją preferowaną [3]. Poza tym, w przeciwieństwie do samobójstwa wspomaganego medycznie, VSED nie wymaga interwencji lekarzy, ani prawników [3]. Odpada też kwestia czasu oczekiwania [4]. Samobójstwa wspomaganego medycznie nie przeprowadza się natychmiastowo [4]. Przykładowo w Oregonie, zgodnie z ustawą Death with Dignity Act, okres oczekiwania wynosi 15 dni [4]. Wybierając śmierć poprzez zaprzestanie jedzenia i picia, pacjent ma więc nad całym procesem więcej kontroli [3]. Budująca może być już nawet sama świadomość, że taka opcja w ogóle istnieje [3].

Dla pacjenta oznacza to w końcu, że ma w zanadrzu rozwiązanie, na które może zdecydować się bez niczyjej zgody, a swojego wyboru nie musi przed nikim ukrywać (w USA VSED jest w końcu legalne) [2]. Dzięki świadomości, że istnieje „sposób, by się uwolnić” chorzy mogą pozbyć się uczuć desperacji i bezsilności [2]. Poczucie kontroli, samo w sobie, może działać terapeutycznie [2]. Ponadto dzięki dostępności VSED niższe staje się ryzyko, że pacjenci zaczną rozważać odebranie sobie życia w sposób bardziej brutalny [5]. Dodatkowym plusem jest fakt, że w przypadku tej metody nie ma żadnej presji czasu. Pacjenci nie muszą się spieszyć, by odebrać sobie życie, póki jeszcze są w stanie. W przypadku samobójstwa wspomaganego medycznie, zgodnie z przepisami regulującymi całą procedurę, pacjenci muszą przyjąć śmiertelną mieszankę leków samodzielnie [4]. W efekcie chorzy mogą czuć się zmuszeni zakończyć swoje życie przedwcześnie, w obawie, że potem będzie za późno. Za przykład mogą tutaj posłużyć osoby cierpiące na stwardnienie zanikowe boczne, które mają świadomość, że w pewnym momencie choroba odbierze im kontrolę nad mięśniami. Ofiarą takiej presji czasu padła też kobieta, na której swój pierwszy zabieg tego typu przeprowadził dr Jack Kevorkian, amerykański lekarz i zwolennik eutanazji [6]. Pacjentka cierpiała na chorobę Alzheimera i chciała zakończyć swoje życie, póki jeszcze była w stanie, przypuszczalnie pozbawiając się tym samym kilku dobrych lat, spędzonych w gronie najbliższych [6].

Plusem śmierci w wyniku VSED może być też rozłożenie całego procesu w czasie. Podczas gdy samobójstwo wspomagane medycznie kończy życie pacjenta w sposób natychmiastowy i nieodwracalny, to po zaprzestaniu jedzenia i picia umiera się przez kilka dni, dzięki czemu chory ma czas na ewentualną zmianę zdania oraz na pożegnanie się z bliskimi [3]. No dobrze, ale jak wygląda samo doświadczenie? Krąży na ten temat wiele anegdot, zgodnie z którymi śmierć w wyniku VSED jest spokojna, bezbólowa i godna [3]. Na szczęście mamy też dane bardziej wiarygodne. Przeprowadzono w tym zakresie wiele niezależnych badań [3]. Sprawdźmy zatem, jakie były wyniki.

Po zaprzestaniu jedzenia i picia pacjenci umierają średnio po 7 dniach, z zastrzeżeniem, że w 8% przypadków cały proces może trwać ponad 2 tygodnie [7]. Jak taka śmierć wygląda? W badaniu z 2003 r. [4] doświadczenia swoich pacjentów oceniło 100 pielęgniarek hospicyjnych. W skali od 0 (bardzo zła) do 9 (bardzo dobra) śmierć w wyniku VSED oceniona została średnio na 8 [4]. We wnioskach naukowcy napisali, że ta metoda umożliwia chorym śmierć, którą opisać można jako „dobrą” [4]. Zgon następuje w ciągu 2 tygodni, a ostatnie dni życia, zgodnie z oceną ankietowanych pielęgniarek, upływają pacjentom w spokoju. Poziom towarzyszącego chorym bólu i cierpienia jest znikomy, niższy nawet niż w przypadku samobójstwa wspomaganego medycznie [4]. Badanie przeprowadzone zostało w Oregonie, więc obie opcje były dla pacjentów dostępne [4]. Mimo tego prawie dwa razy więcej osób zdecydowało się wziąć sprawy w swoje ręce i dobrowolnie przestać jeść i pić [4].

Co ciekawe wrażenia bliskich tych pacjentów były bardzo podobne. W ich odczuciu, z punktu widzenia rodziny, VSED niesie za sobą mniejszy „bagaż emocjonalny” [8]. Jest to podejście mniej czynne, daje więcej czasu, żeby się z całą sytuacją pogodzić [8]. W 2009 r. opublikowano wyniki jednego z badań przeprowadzonych w Holandii [9]. Swoje doświadczenia opisali tutaj przyjaciele i członkowie rodziny osób, które umarły w wyniku VSED [9]. Większość badanych opisała tę śmierć jako „godną” [9]. Opinię tę podzielają lekarze hospicyjni, spośród których niemal 90% zgłasza, że śmierć ich pacjentów była spokojna i komfortowa [3].

Na korzyść VSED przemawia również fakt, że stan skrajnego odwodnienia może wykazywać działanie analgetyczne (przeciwbólowe) [10], przypuszczalnie w wyniku uwalniania endorfin, które pełnią w organizmie funkcję naturalnych środków przeciwbólowych [11]. Podsumowując, jak stwierdzono we wnioskach z przeglądu systematycznego z 2014 r. [12], wygląda na to, że VSED spełnia wszystkie 12 kryteriów „dobrej śmierci” [13] (pacjent zachowuje kontrolę, umiera z godnością itd.).

Jednym z najbardziej znanych przypadków VSED jest śmierć matki dr. Davida Eddy’ego, amerykańskiego lekarza, który w 1994 r. opisał całą historię na łamach Journal of the American Medical Association [14]: „Mama była przeszczęśliwa. Tak się złożyło, że następnego dnia miała 85. urodziny. Urządziliśmy sobie z tej okazji nie lada przyjęcie, były nawet balony. Uśmiechała się od ucha do ucha. Udało jej się. W końcu znalazła wyjście. Ze smakiem zjadła swój ostatni kawałek czekolady, po czym zaprzestała jedzenia i picia. Na przestrzeni kolejnych czterech dni mama przyjmowała gości, a na jej twarzy, po raz pierwszy od miesięcy, widać było uśmiech. Pełna energii opowiadała, jak wspaniałe miała życie i z czego była najbardziej dumna (szczególnie zależało jej, żebym wspomniał tutaj o tym, jak w wieku 70 lat sama podróżowała po Afryce i o tym, jak w wieku 82 lat wzięła udział w spływie kajakowym rzeką Snake w stanie Wyoming. Wyprawę udało jej się ukończyć, mimo że w trakcie wywrócił jej się kajak). Mówiła również o tym, z czego nie była dumna, co przyniosło jej z kolei kojące poczucie samoakceptacji. Czas pomiędzy wizytami przesypiała, ale zawsze, gdy ktoś ją odwiedzał, budziła się radosna i pogodna, by dalej dzielić się wspomnieniami i powiedzieć nam wszystko, co mieliśmy wiedzieć. Piątego dnia trudniej było ją obudzić. Gdy braliśmy ją za rękę, otwierała oczy i uśmiechała się, ale była zbyt senna i osłabiona, by z nami rozmawiać. Dnia szóstego już jej nie obudziliśmy. Jej twarz była rozluźniona w naturalnym uśmiechu, oddech był nierównomierny, ale spokojny. Trzymaliśmy ją za ręce jeszcze przez dwie godziny. Potem odeszła”.

„Nie musiała po kryjomu gromadzić żadnych lekarstw, nie zrobiła ze mnie kryminalisty, nikt nie musiał jej zakładać na głowę foliowego worka, nie trzeba było obmyślać strategii zatrucia tlenkiem węgla. Mama znalazła sposób, by zakończyć swoje życie z wdziękiem”. „Napisz o tym, Davidzie. Niech wszyscy wiedzą, jak dobrze się to u mnie sprawdziło. Chciałabym ofiarować światu taki dar. Są ludzie śmiertelnie chorzy, inni cierpią z powodu przewlekłego, nieustępującego bólu, a jeszcze inni, tak jak ja, wiedzą po prostu, że nadszedł już na nich czas. Tak czy inaczej, powinni wiedzieć, że taki sposób istnieje. Miejmy nadzieję, że lekarze pomogą im go znaleźć”.

Źródło: nutritionfacts.org

[1] Corbett M. Vsed: death with dignity or without? Narrat Inq Bioeth. 2016;6(2):109-113.
[2] Schwarz JK. Hospice care for patients who choose to hasten death by voluntarily stopping eating and drinking. J Hosp Palliat Nurs. 2014;16(3):126-131.
[3] Pope TM, Anderson LE. Voluntarily Stopping Eating and Drinking: A Legal Treatment Option at the End of Life. Social Science Research Network; 2010.
[4] Ganzini L, Goy ER, Miller LL, Harvath TA, Jackson A, Delorit MA. Nurses’ experiences with hospice patients who refuse food and fluids to hasten death. N Engl J Med. 2003;349(4):359-365.
[5] Lachman VD. Voluntary stopping of eating and drinking: an ethical alternative to physician-assisted suicide. Medsurg Nurs. 2015;24(1):56-59.
[6] Belkin L. Doctor tells of first death using his suicide device. New York Times. June 6, 1990:A1, B6.
[7] Bolt EE, Hagens M, Willems D, Onwuteaka-Philipsen BD. Primary care patients hastening death by voluntarily stopping eating and drinking. Ann Fam Med. 2015;13(5):421-428.
[8] Harvath TA, Miller LL, Smith KA, Clark LD, Jackson A, Ganzini L. Dilemmas encountered by hospice workers when patients wish to hasten death. J Hosp Palliat Nurs. 2006;8(4):200-209.
[9] Chabot BE, Goedhart A. A survey of self-directed dying attended by proxies in the Dutch population. Soc Sci Med. 2009;68(10):1745-1751.
[10] Printz LA. Terminal dehydration, a compassionate treatment. Arch Intern Med. 1992;152(4):697-700.
[11] Volicer L, Stets K. Acceptability of an advance directive that limits food and liquids in advanced dementia. Am J Hosp Palliat Care. 2016;33(1):55-63.
[12] Ivanović N, Büche D, Fringer A. Voluntary stopping of eating and drinking at the end of life – a “systematic search and review” giving insight into an option of hastening death in capacitated adults at the end of life. BMC Palliat Care. 2014;13(1):1.
[13] Smith R. A good death. An important aim for health services and for us all. BMJ. 2000;320(7228):129-130.
[14] Eddy DM. A piece of my mind. A conversation with my mother. JAMA. 1994;272(3):179-181.